Piłkarski poniedziałek #2: Polak spełnił marzenia. Kaniecki obronił karnego. Sokół stracił trenera

Dziś miało być tylko radośnie, bo Robert Lewandowski zdobył Ligę Mistrzów, a Bartosz Kaniecki obronił rzut karny. Jednak nie będzie, ze względu na śmierć Witolda Obarka, byłego trenera Sokoła Aleksandrów Łódzki.

Witold Obarek, jedna z najbardziej barwnych postaci trenerskich województwa łódzkiego nie żyje. Szkoleniowiec, którego można było spotkać tramwaju czy autobusie. Trener, który miał swoje zdanie. Każdego zawodnika potrafił przywrócić do porządku dziennego. Bez względu na to, czy piłkarz miał 18 czy 35 lat. Miał swoje zasady, które trzeba było przestrzegać. Na przestrzeni ostatnich 20 lat o szkoleniowcu powstało wiele anegdot. Same pozytywne, bo był bardzo barwną postacią. Najwięcej o nim mogą powiedzieć piłkarze, którzy byli pod jego skrzydłami. Siedem lat temu napisałem kilkanaście zdań na temat sylwetki szkoleniowca. Po siedmiu latach okazuje się, że to tylko wspomnienia. Teraz tytuł artykułu trochę mi nie pasuje. Jak tak sobie spoglądam w przeszłość, to widzę, że młodość ma swoje prawa. —> “O trenerze, który gotuje się szybciej od wody w czajniku”.


Teraz już o Sokole Aleksandrów i meczu z Pelikanem Łowicz. Miałem przyjemność chyba po raz pierwszy odwiedzić stadion w Łowiczu. Niby tyle lat się grało w piłkę, ale nie pamiętam tego obiektu. Już na miejscu okazało się, że przez chwilę przeniosłem się na stadion MOSiR w Aleksandrowie jeszcze przed modernizacją. Krótko mówiąc, to obiekt, który potrzebuje kapitalnego remontu. Nie zbuduje się silnego klubu bez odpowiedniej infrastruktury. Życzę sternikom klubu z Łowicza, by doczekali się takiego stadionu, jak w Aleksandrowie Łódzkim.

O meczu nie warto dużo pisać, tak samo jak o naszej transmisji “na żywo”, którą napotkały pewne problemy z dźwiękiem i połączeniem na platformie youtube.com Sokoła Aleksandrów Łódzki. Bohaterem spotkania został Bartosz Kaniecki. Obronił karnego. To nasza ostatnia deska ratunku, jak się okazuje bardzo poważny piłkarz, który dałby sobie radę na nieco wyższym poziomie rozgrywkowym. Mecze w Łowiczu dla Sokoła zawsze były bardzo ciężkie. Zdecydowanie łatwiej grało się w Aleksandrowie, dlatego z jednego cennego punktu trzeba być tak samo zadowolonym, co z trzech zdobytych z GKS Wikielec.


Przyszedł ten najlepszy moment. Napisać coś o Robercie Lewandowskim, który potrafi spełniać nie tylko marzenia swoje, ale również kibiców. Dla mnie najbardziej pamiętnym finałem Ligi Mistrzów, był mecz z Jerzym Dudkiem na czele. To było coś niesamowitego dla wówczas 19-letniego pasjonata sportu, kopiącego się po czole chyba w barwach rezerw ŁKS Łódź. To tylko jedno zdanie o mnie. Wracając do finału z 2005 roku, zapamiętałem fenomen Polaka. Dudek dance wszyscy znają i pamiętają historię wygrania LM. Ale, czy pamiętacie strzał Andrija Szewczenki chyba z 1 metra, który mógł przesądzić o zwycięstwie trofeum? To właśnie Jerzy Dudek zrobił coś nieprawdopodobnego. Obronił instynktownie strzał i powtórkę tej sytuacji do tej pory można oglądać godzinami.

We wczorajszym finale również bardzo ważną rolę odegrał bramkarz. Manuel Neuer. Interwencja zwłaszcza po dwukrotnym strzale Neymara podbudowała nie tylko bramkarza, ale również zespół. Robert Lewandowski też miał szansę na zdobycie gola. Ale w tym meczu nie chodziło o to, by Lewandowski bił rekordy. Bayern chciał sięgnąć po Ligę Mistrzów, a Polak spełnił swoje marzenie z dzieciństwa. Lewandowski to wielka klasa piłkarza. Niezwykle skromna postać, mimo tego, że jest prawdopodobnie najlepszym piłkarzem świata 2020 roku. Wywiad z Robertem po zdobyciu LM pokazuje, że to nasz człowiek! Mimo że jest bardzo bogaty i spełnia wszystkie swoje marzenia, to też idzie z nami przez życie i musi radzić sobie z problemami. Zobaczcie koniecznie rozmowę. Dla mniej cierpliwych najważniejszy moment od 2 min.

Na koniec jeszcze tylko dodam, że miałem przyjemność spotkać Roberta Lewandowskiego. Historia rozpoczęła się od chorego chłopca, który potrzebował pomocy. Chciał poznać Roberta i piłkarzy reprezentacji. Były trener Sokoła Sławomir Majak pomógł mi w organizacji wyjazdu. Pamiętam, że wszedłem do jednego z pomieszczeń hotelu. Zobaczyłem Wojciecha Szczęsnego rozmawiającego przy stoliku z Robertem Lewandowskim. Gdy skończyli rozmawiać, to Robert został już sam. Przedstawiłem się i opowiedziałem w jakim celu przyjechaliśmy. Uśmiechnął się, poszedł ze mną do chłopca i pokazał, że jest również normalnym człowiekiem. To tyle na dziś. Trzymajcie się ciepło i do kolejnego poniedziałku. Albo jak kto woli do soboty na antenie Sokół TV. Pozdrawiam Michał Kiński

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *