W sobotnim, bardzo emocjonującym meczu, zawodnicy Sokoła Aleksandrów Łódzki z rocznika 2005, pokonali zespół Maliny Piątek 4:3 i tym samym zapewnili sobie zwycięstwo w lidze C2 Trampkarz gr. 2! Był to swoisty mecz na szczycie, gdyż przed tą kolejką spotkań oba zespoły dzieliły zaledwie 2 punkty.
Sobotnie spotkanie zapowiadało się jako pojedynek dwóch najlepszych zespołów w lidze i scenariusz meczu jaki zgotowali nam zawodnicy obu Drużyn z pewnością potwierdził, że spotkały się zespoły, które przewyższały resztę stawki. Mecz doskonale rozpoczął się dla aleksandrowian. Po dośrodkowaniu w pole karne piłka spadła pod nogi Mateusza Studniarka, który silnym, mocnym uderzeniem dał prowadzenie swojemu zespołowi. Nie trzeba było długo czekać, a było już 2:0. Po dobrej akcji, z prawej strony dośrodkowywał Maksymilian Lubiszewski. Futbolówka spadła pod nogi Wiktora Leszczyńskiego, a ten uderzeniem bez przyjęcia podwyższył prowadzenie. Nie minęło raptem 5 minut, a zawodnicy z Aleksandrowa prowadzili 2:0. Nie ustawały jednak ataki w celu podwyższenia prowadzenia. Co najmniej dwa razy bliski pokonania bramkarza był Jakub Bartok, któremu zabrakło nieco precyzji po dograniach Bartłomieja Piermanickiego. Następnie po raz pierwszy w tym meczu gracze Sokoła obili poprzeczkę, a trzeba przyznać, że w tym meczu zdarzyło się to aż trzy razy. Celowanie w obramowanie bramki rozpoczął Leszczyński, który był o krok od zdobycia gola. W odpowiedzi gracze przyjezdnych uderzali na bramkę Damiana Urbanowicza, lecz golkiper Sokoła wyciągnął się jak struna i „wyjął okno” po dobrym strzale jednego z graczy Maliny. Następnie równie dobrą interwencją popisał się bramkarz gości, który instynktownie obronił uderzenie Jakuba Damazera, który uderzał z bliska. Chwilę później blisko szczęścia był kapitan zespołu Maliny, który po stałym fragmencie gry, przestrzelił głową w dobrej sytuacji. Więcej z gry mieli nadal jednak zielono- biali, którzy gdyby postarali się o lepszą skuteczność, to mogli prowadzić wyżej. Po raz kolejny dosłownie ułamku sekundy zabrakło jednak Bartokowi. Zamiast podwyższenia prowadzenia przez Sokół, oglądaliśmy bramkę kontaktową w wykonaniu zespoły przyjezdnych. Chwila nieuwagi w środku pola została bardzo dobrze wykorzystana, a zawodnik Maliny pewnie zamienił sytuację sam na sam z bramkarzem na gola. Do przerwy było zatem 2:1 dla aleksandrowian.
Po przerwie nadal więcej z gry mieli zawodnicy Sokoła, lecz to zespół z Piątku był skuteczniejszy. Wszystko zaczęło się od uderzenia Leszczyńskiego, które jednak minimalnie poszybowało nad poprzeczką. Następnie sprzed pola karnego dwukrotnie uderzał Damazer, lecz nie zagroziło to bramce. Następnie poprzeczkę obił Damian Kręcikowski, który zdecydował się na strzał w obrębie pola karnego. Zamiast podwyższenia prowadzenia przez Sokół, ujrzeliśmy jednak wyrównanie stanu meczu przez Malinę. Przyjezdni wykonywali rzut wolny z prawej strony pola karnego. Gracz z Piątku zdecydował się na bezpośrednie uderzenie na bramkę, które okazało się golem bardzo ładnej urody. Uderzenie na dalszy słupek dosięgnął co prawda Urbanowicz, ale dobra interwencja skończyła się jedynie zbiciem piłki na słupek, a futbolówka następnie znalazła drogę do siatki. Tym sposobem, pomimo zaliczki z początku spotkania, Sokół stracił przewagę i mecz zaczął się od nowa. To nie podcięło skrzydeł zawodnikom z Aleksandrowa , a wręcz przeciwnie młodzi gracze zielono- białych starali się przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Na strzał z dystansu zdecydował się Igor Nowacki, jednak uderzenie powędrowało obok słupka . Nagle gracze Sokoła wyszli jednak na prowadzenie. Na długie wkopnięcie piłki w pole karne rywali zdecydował się Dawid Dybała. Okazało się to bardzo skuteczne i obejrzeliśmy bramkę niezwykłej urody praktycznie z połowy boiska. Futbolówka zupełnie zaskoczyła golkipera Maliny i wpadła do siatki w samo okienko, a trafienie to z pewnością było ozdobą meczu. Rozdrażnieni wcześniejszym remisem gracze Sokoła poszli za ciosem. Świetnym długim zagraniem popisał się Igor Wieczorek. Na lewym skrzydle do piłki doszedł Wiktor Leszczyński i świetnie dośrodkował w pole karne. Tam świetnie nabiegł na to podanie Jakub Stasiak i doskonałym uderzeniem z głowy podwyższył prowadzenie Sokoła na 4:2. Akcja ta, z pełną stanowczością może zostać określona jako „seniorska” bowiem jej przebieg i wykończenie, to z pewnością obrazek po którym ręce składały się same do oklasków. Malina Piątek, co trzeba uczciwie oddać temu zespołowi, nadal się nie poddała. Za sprawą kapitana zespołu, zespół ten pozostawał wciąż groźny w ofensywie, lecz defensywie gospodarzy udało się w porę zapobiegać większemu zagrożeniu. W międzyczasie gracze Sokoła mogli przesądzić o losach meczu, lecz po raz trzeci w tym spotkaniu strzał wylądował na poprzeczce. Tym razem stało się to po bardzo dobrym uderzeniu z dystansu w wykonaniu Wieczorka. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się dwubramkowym zwycięstwem Sokoła, trzy minuty przed końcen gracze Maliny zdobyli po raz kolejny gola kontaktowego. Ostatecznie jednak, było to trafienie, które ustaliło wynik spotkania na 4:3 dla zielono- białych. Z pewnością był to najtrudniejszy pojedynek dla podopiecznych trenera Kamila Kmiecia w jesiennych rozrywkach, a sam mecz był pojedynkiem dwóch najlepszych drużyn w tej lidze. W końcowym rozrachunku to Sokół był Drużyną lepszą i kolejkę przed końcem zagwarantował sobie zwycięstwo w lidze, choć po siedmiu meczach z rzędu, została przerwana imponująca, zwłaszcza w kategoriach młodzieżowych, passa bez straconego gola.
Sokół Aleksandrów – Malina Piątek 4:3 (2:1)
Bramki dla Sokoła: Mateusz Studniarek, Wiktor Leszczyński, Dawid Dybała, Jakub Stasiak
Skład Sokoła: Urbanowicz- Dybała, Włodarczyk, Studniarek (Osieja), M. Lubiszewski, Witczak, Wieczorek, Damazer (Nowacki), Piermanicki (Stasiak(D. Lubiszewski), Leszczyński, Bartok (Kręcikowski(Kabaciński)
Rezerwowy: Sobczak