Sobota była bardzo pracowitym dniem dla zawodników Sokoła Aleksandrów z rocznika 2005. Zielono- biali rozegrali aż dwa spotkania sparingowe. Zmagania odbyły się ze zmiennym szczęściem dla podopiecznych trenera Kamila Kmiecia, gdyż jego zawodnicy odnieśli przekonujące zwycięstwo nad Metalowcem Łódź 3:0 i wysoką porażkę z GKS Bedlno 1:6.
Pierwszym sobotnim rywalem był Metalowiec Łódź. Od początku spotkania aktywniejsi byli gracze Sokoła i powoli zarysowywała się ich przewaga. Znalazło to potwierdzenie w sytuacjach podbramkowych, w których niestety brakowało skuteczności. Przed doskonałą szansą stanął najpiew Damian Kręcikowski, ale uderzył obok bramki. Strzału z dystansu niedługo próbował potem Igor Wieczorek, ale golkiper nie miał trudności z tym uderzeniem. Doskonałą sytuację na otwarcie wyniku miał także Igor Nowacki, ale piłka po jego próbie zatrzymała się na poprzeczce.
Po przerwie pojawiły się kolejne sytuacje dla Sokoła i tym razem druga połowa zaczęła się o wiele bardziej skutecznie. Dobrym podaniem popisał się Patryk Wilk, a w sytuacji sam na sam znalazł się Bartłomiej Piermanicki i pokazał jak ze spokojem wykorzystuje się takie akcje. Chwilę później łodzian znów uratowało obramowanie bramki, tym razem słupek. W polu karnym znalazł się Jakub Damazer, ale jego strzał z lewej nogi zatrzymał się właśnie na słupku. Sokół próbował atakować dalej. Świetnym podaniem na skrzydło popisał się Kacper Augustyniak, a Mateusz Studniarek popędził w stronę bramki. Skrzydłowy Sokoła wpadł w pole karne i pewnym, mocnym strzałem podwyższył prowadzenie. Kropkę nad „i” w samej końcówce postawił Artur Kabaciński, który wykorzystał zamieszanie w polu karnym i precyzyjnym uderzeniem posłał futbolówkę do siatki.
Drugi mecz można podsumować przysłowiem „pierwsze śliwki- robaczywki” Zawodnicy Sokoła, którzy pomijając gry wewnętrzne, pierwszy raz grali w składach jedenastoosobowych, wyraźnie nie mogli odnaleźć się na boisku. Widać było tremę, brak zrozumienia taktycznego i pojawiało się sporo prostych błędów. Skrzętnie wykorzystał to zespół z Bedlna , który zaaplikował Sokołowi trzy bramki jeszcze przed przerwą. Odpowiedzieć mógł Kręcikowski, ale w dobrej sytuacji w polu karnym, przestrzelił.
Druga połowa była już lepsza w wykonaniu aleksandrowian, którzy zaczęli poczynać sobie coraz bardziej śmiało. Mecz się wyrównał, czego efektem była bramka Studniarka. Skrzydłowy Sokoła popisał się świetną indywidualną akcją i po raz drugi tego dnia wpisał się na listę strzelców. Niestety pomimo dużo lepszej gry w drugiej odsłonie, nie udało się wyeliminować prostych błędów, które wynikały z braku ogrania w takich składach, Tym sposobem, pomimo tego, że gra się wyrównała, GKS również w drugiej połowie zdobył trzy bramki. Spotkanie skończyło się zatem pewnym zwycięstwem przyjezdnych.
Warto dodać, że w obu meczach trener Kamil Kmieć stosował cykliczne rotacje, nie trzymając zbyt długo jednego składu na boisku. Tym samym aż 20 zawodników miało okazję pograć w sobotę w bardzo dużym wymiarze czasowym, co bez wątpienia jest dużym plusem.
W meczach grali:
Urbanowicz, Sobczak, Kabaciński, Bartok, M. Lubiszewski, Augustyniak, Witczak, Studniarek, Wilk, Stasiak, Pietrzyk, Wieczorek, Damazer, Piermanicki, Nowacki, Kręcikowski, Leszczyński, Dymecki, Włodarczyk, Idczak