W prawdziwą jesienną pogodę do drugiej drużyny Sokoła 2006 przyjechał Boruta Zgierz. Drużyna zajmująca pierwsze miejsce w tabeli ligowej D2. Gr. IV.
Sokół jednak nie był onieśmielony tym faktem, a wręcz przeciwnie to podopieczni trenera Tomasza Bogdańskiego rzucili się od pierwszych minut na przeciwnika. Niestety największym przeciwnikiem zielono–białych był tego dnia stan murawy. W 5. minucie w kuriozalnej sytuacji gospodarze stracili gola. Bramkarz przyjezdnych wybijał piłkę spod swojej bramki. Ta odbiła się przed polem karnym Eryka Matczaka i dostając poślizgu na mokrej trawie przeleciała nad głową golkipera gospodarzy. To nie zniechęciło do walki aleksandrowian, ale do końca spotkania musieli już gonić wynik. W drugiej połowie w sytuacji sam na sam znalazł się napastnik Boruty i podwyższył prowadzenie. Gola kontaktowego strzelił Kacper Wojciechowski i mimo, że zaraz po trafieniu gospodarzy, przyjezdni ponownie podwyższyli prowadzenie (tym razem bezpośrednio z rzutu wolnego), to Sokół do samego końca nękał defensywę Boruty i przysporzył sporo nerwów liderowi. Wynik niestety już się nie zmienił i Sokół po świetnej grze, niestety przegrał 1:3.
Tomasz Bogdański: Po meczu mam całkowitą pewność, że wynik nie odzwierciedla gry moich podopiecznych. Graliśmy z liderem, ale w meczu wyglądaliśmy według mnie jak równy z równym. Mieliśmy zwyczajnego pecha pod jedną i drugą bramką. Z jednej strony nie mogliśmy wykorzystać okazji do strzelenia gola, a z drugiej przeciwnik z zimną krwią wykorzystał swoje okazje. Mimo wyniku jestem bardzo zadowolony z postawy mojej drużyny. Z takim zaangażowaniem na boisku na pewno sprawimy jeszcze nie jedną niespodziankę w tym sezonie.
Sokół I Aleksandrów Łódzki – Boruta I Zgierz 1:3 (0:1)
Gol dla Sokoła: Kacper Wojciechowski
Skład Sokoła: Matczak – Janicki, Stokowski, Lesiak, Kluszczyński – Wróblewski, Zamolski, Wojciechowski – Rybka
Grali również: Oplustil, Mierzejewski, Sikorski, Milczarek, Pięta