W sobotę w porannych godzinach na stadionie Sokoła Aleksandrów Łódzki pojawiła się drużyna KS Kutno rocznik 2006 – zajmująca przed tym meczem drugie miejsce w tabeli mając o 2 punkty więcej od II drużyny Sokoła 2006. Tymczasem w niedzielę zawodnicy trenera Tomasza Bogdańskiego po raz pierwszy w tej rundzie wyszli na boisko walczyć o ligowe punkty. Jednocześnie był to tak zwany „szlagier” kolejki, ponieważ trzeci w tabeli Sokół I mierzył się z pierwszą SAP Andrespolią w dodatku na ich stadionie.
Pierwsza połowa sobotniego starcia pokazała, że zielono–biali czuli respekt przed wyżej notowanym przeciwnikiem i unikali fizycznej walki. Z minuty na minutę jednak pojawiały się przebłyski dobrej zespołowej gry. Kiedy gospodarze na dobre wkręcili się na wysokie obroty, po jednej z akcji podbramkowej Sokoła, Kutno wyprowadziło skuteczną kontrę i przyjezdni wyszli na prowadzenie. Niestety kilka minut później goście wykorzystali kolejny błąd w defensywie Sokoła i podwyższyli przewagę bramkową. Przed końcem pierwszej połowy w zamieszaniu przed polem karnym Kutna, najsprytniejszy okazała się Hubert Jabłoński, który zdobył bramkę kontaktową.
Po przerwie widać było tym razem chęć walki w podopiecznych trenera Artura Martyki, ale w dość przypadkowy sposób stracili kolejnego gola. Taki przebieg spotkania mocno podciął skrzydła sokołom. Sytuację na boisku skrupulatnie wykorzystali goście i podwyższyli swoje prowadzenie do wyniku 4:2. Sokół przebudził się w końcówce i po jednej z akcji ofensywnych, sędzia podyktował rzut karny za faul na Jabłońskim. Na bramkę zamienił go pewnym strzałem Kacper Zamolski. Niestety zabrakło już czasu na podjęcie walki i ostatecznie Sokół musiał uznać wyższość przeciwnika przegrywając 4:2.
Sokół II Aleksandrów Łódzki – KS Kutno 2:4 (1:2)
Bramki dla Sokoła: Jabłoński, Zamolski.
Skład Sokoła: Pelc – Godala, Janicki, Zamolski, Kluszczyński – Milczarek, Lesiak, Kaczmarek – Jabłoński
Grali również: Złotnicki, Stokowski, Wróblewski, Sikorski, Mierzejewski
Od pierwszych minut niedzielnego spotkania gospodarze narzucili swoje tempo gry i wykorzystywali każdy błąd zielono – białej defensywy, co poskutkowało prowadzeniem aż 4:0 po 15 minutach spotkania. Niewiele przyniosły roszady w składzie Sokoła, a sporadyczne ataki na bramkę przeciwnika były tworzone bez żadnego planu i kończyły się głównie na defensywie gospodarzy. Przed końcem pierwszej połowy Andrespolia dołożyła jeszcze jednego gola i tym sposobem na przerwę goście schodzili potężnym bagażem 5 goli.
Po mimo ciężkiej przeprawy, jaką musieli znieść w pierwszej części aleksandrowianie, na drugą połowę wyszli bardziej zmotywowani. W końcu poziom gry się wyrównał i mogliśmy oglądać widowisko na wysokim poziomie. Już na początku na listę strzelców po świetnym prostopadłym podaniu od Michała Kochaniaka wpisał się Maks Olejniczak. W sytuacji sam na sam minął bramkarza i umieścił piłkę w pustej bramce. Niestety kilka minut później po rzucie rożnym pod bramką Eryka Matczaka piłkę do siatki pakuje po raz kolejny zawodnik Andrespolii. Walkę obu drużyn mogliśmy oglądać do ostatnich minut, ale wynik już się nie zmienił i Sokół po raz pierwszy w tym sezonie poniósł porażkę.
Tomasz Bogdański – Drużyna przeciwna wyszła na boisko z takim nastawieniem, jakie my obiecywaliśmy sobie w szatni. Niestety Andrespolia wykorzystała z zimną krwią wszystkie Nasze błędy. Dopiero po przerwie, kiedy mogliśmy sobie zamienić kilka słów, moi chłopcy zaczęli grać na takim poziomie, na jaki jest ich stać. Nie załamujemy rąk, po porażce, lecz wyciągamy wnioski i gramy dalej. W tym wieku jeszcze przyjdzie mojej drużynie zaznać nie jedną porażkę, ale przecież z nich najlepiej czerpać naukę.
Andrespolia – Sokół Aleksandrów Łódzki 6:1 (5:0).
Gol Dla Sokoła: Maksymilian Olejniczak
Skład Sokoła: Matczak – Westwal, Czerwiński, Lotka, Bednarek – Szczepański, Kochaniak, Tajchman – Szczepaniak.
Grali również: Skoczeń, Bułaciński, Augustyniak, Olejniczak, Osieja, Stasiak, Nowacki, Zakrzewski