Sokół Aleksandrów doznał wyjazdowej porażki z rezerwami Widzewa 1:2. W Łodzi było blisko sensacji.
Aleksandrowianie zaczęli bardzo dobrze i odważnie, co przyniosło efekt w 5. minucie. Oleksii Najdyshak uderzył sprzed pola karnego i piłka po rykoszecie wpadła do bramki łodzian. Po niespełna pięciu minutach była kolejna okazja na gola, jednak nie została wykorzystana. Widzew II Łódź już wiedział, że ten mecz nie będzie należał do łatwych, bo piłkarze Sokoła niezwykle ambitnie podeszli do gry.
Łodzianie, co prawda przeważali w większości czasu meczu, jednak brakowało im skuteczności. Jedną z najlepszych sytuacji mieli w pierwszej połowie, kiedy poślizgnął się Krystian Ślęzak i stracił piłkę. Dogodna sytuacja nie zakończyła się bramką, ponieważ nasz piłkarz szybko naprawił błąd, wracając za zawodnikami i blokując strzał. Trzeba pochwalić Krystiana za naprawienie błędu, bo w pierwszym momencie sytuacja zrobiła się beznadziejna. Obrona na czele z Przemysławem Woźniczakiem dzielnie powstrzymywała ataki gospodarzy, a Arkadiusz Sima wybronił kilka sytuacji.
Dopiero w 67. minucie wpadł gol wyrównujący strzelony z najbliższej odległości przez króla strzelców ligi Daniela Mąkę. Jakość piłkarzy Widzewa dawała się we znaki, widać było, że Sokół zwłaszcza pod koniec meczu fizycznie odstaje od rywali, którzy mają niezwykle silną drużynę. Kolejny błąd przydarzył się w 78. minucie i Kamil Tlaga pokonał naszego bramkarza.
Mimo porażki, trzeba przyznać, że Sokół zagrał przyzwoity mecz stawiając opór drużynie, która jeszcze w tym sezonie nie przegrała. Paradoksalnie, piłkarze Sokoła pokazali się z dobrej strony i byli bliscy sensacji.
Widzew II Łódź – Sokół Aleksandrów 2:1 (0:1)
Bramki: 67. Mąka, 78. Tlaga – 5. Naidyshak.
Sokół: Sima – Madejski, Woźniczak, Ślęzak, Kania, Wolinowski, Wieczorek (67. Jończyk), Dziuba, Rzeźniczak (46. Damazer), Naidyshak, Zagajewski.