Przygotowania do ligi startują już lada chwila. Chwilę czasu na rozmowę z oficjalną stroną znalazł szkoleniowiec Sokoła – Piotr Kupka.
Redakcja: Za panem sezon wzlotów i momentami upadków. Na przestrzeni całych rozgrywek jest pan zadowolony z postawy zespołu?
Piotr Kupka: Po słabym początku sezonu celem było opanowanie kryzysu i spokojne utrzymanie zespołu w III lidze. Rundę jesienną skończyliśmy na dwunastej pozycji i przez całą zimę oglądaliśmy się za plecy. Wiosna była w wykonaniu zespołu przyzwoita, a w pewnym momencie mieliśmy nawet szansę zawalczyć o piąte-szóste miejsce. W tabeli rundy wiosennej z dorobkiem 27 punktów uplasowaliśmy się na siódmym miejscu więc zanotowaliśmy wyraźny progres. Ostatecznie na koniec sezonu zajęliśmy dziewiątą lokatę. Były momenty lepsze i gorsze w naszym wykonaniu. Myślę, że tych lepszych było więcej. Zrealizowaliśmy zadanie utrzymania się w lidze. W szkolnej skali ocen wystawiam nam trójkę z plusem.
Przejmował pan zespół po trenerze Bistule. Początek rozgrywek w wykonaniu Sokoła był delikatnie mówiąc słaby. Skąd taka postawa drużyny , zaraz po pańskim przyjściu nagle zespół zaczął jednak punktować.
Przyczyn słabego początku można by już szukać w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu, która po znakomitej rundzie jesiennej i pozycji lidera z dużą przewagą punktową nad resztą zespołów była przeciętna, punktowo na poziomie drużyn środka tabeli. Jednak zajęcie ostatecznie wysokiego trzeciego miejsca w końcowej tabeli spowodowało, iż wielu zawodników było chyba z siebie tak zadowolonych, że spoczęli na laurach, czujność w zespole została uśpiona. Wielu po prostu zwyczajnie się zapuściło. Choćby problemy z nadwagą. Kilku z nich nie widziało w tym większego problemu. Trzech zawodników grających na tej samej pozycji razem miało łącznie dwadzieścia jeden kilogramów nadwagi. Śmiałem się załamując ręce, że rywalizują o to który będzie cięższy. Czy może dziwić, że w decydujących momentach ktoś nie zdąży, za późno zareaguje czy po prostu jest zbyt zmęczony aby w siedemdziesiątej czy dziewięćdziesiątej minucie nadążyć za rywalem, nie mówiąc już o parciu na bramkę rywala. Były tez inne problemy w szatni czy wokół zespołu, do których nie chcę już wracać. Kiedy przejmowałem zespół, Sokół zajmował przedostatnie siedemnaste miejsce w tabeli z jednym punktem na koncie. Na początku zadziałał tzw. „efekt nowej miotły”. Wygraliśmy trzy mecze z rzędu i odbiliśmy się szybko od dołu tabeli. Później, do końca jesieni graliśmy w kratkę. Kilka meczów, które mieliśmy pod kontrolą przegraliśmy na własne życzenie w końcówkach, między innymi z przyczyn o których wcześniej powiedziałem: w Ełku 2:3, w Łowiczu 1:2 czy w Ostródzie 0:1.
Zima była okresem, kiedy mógł pan na spokojnie przygotować drużynę do wiosennych rozgrywek. Doszło do paru kosmetycznych zmian. Był pan zadowolony z tego okienka, czy pewne ruchy nie zostały dopięte.
– Zimowy okres przygotowawczy przepracowaliśmy bardzo solidnie. Zarząd Klubu przy wsparciu naszego strategicznego sponsora firmy Konsport stanął na wysokości zadania i umożliwił nam wyjazd na tygodniowy obóz sportowy, podczas którego zawodnicy mogli skupić się wyłącznie na treningu i regeneracji. To był kluczowy czas w przygotowaniach do rundy wiosennej. Potrzebne były też transfery do zespołu. Zimą dołączyli do nas bramkarz Michał Brudnicki oraz napastnicy: Michał Michałek i Robert Kowalczyk. Runda wiosenna pokazała, że to były trafione decyzje. Z pracy jaką wykonali zawodnicy zimą byłem bardzo zadowolony. Doszło też do zmiany na stanowisku kierownika zespołu. Nowy kierownik Dariusz Ścibiorek w wielu aspektach funkcjonowania szatni wprowadził porządek i uporządkował wiele spraw, które wcześniej były mocno zaniedbane.
W rundzie rewanżowej zespół miał dość długą serie bez porażki, końcówka była już jednak gorsza. Z czego to wyniknęło?
– Z układu tabeli po rundzie jesiennej i kalendarza gier wychodziło, że w pierwszej części rundy wiosennej gramy głównie z drużynami będącymi za naszymi plecami i walczącymi o utrzymanie lub będącymi tuż przed nami. To były dla mnie najważniejsze mecze i szczególnie na pierwsze dwa miesiące ligi trzeba było trafić z dobrą formą. Oprócz elementów typowo piłkarskich musieliśmy już w pierwszej części rundy być bardzo dobrze przygotowani fizycznie. To właśnie w bezpośrednich meczach z tymi drużynami należało wygrywać, aby powiększać dystans od strefy spadkowej i bez nerwówki kończyć sezon. Sprawdziło się. Zaczęliśmy rundę bardzo dobrze. W każdym meczu wyglądaliśmy na tle rywala dobrze fizycznie, a z każdym kolejnym meczem nasza gra wyglądała coraz lepiej. W jedenastu kolejnych meczach przegraliśmy tylko raz z Lechią w Tomaszowie, notując przy tym dziewięć meczów z rzędu bez porażki. Cały zespół grał odpowiedzialnie i bardzo dobrze spisywał się w obronie. Zaczęliśmy wreszcie wygrywać mecze na wyjeździe. Wpływ na dobre rezultaty miała na pewno stabilizacja „wyjściowej 11”, a nieliczne zmiany były wymuszone ewentualną pauzą za kartki któregoś z zawodników. Nikt nie zawodził.
Kiedy było już pewne, że nie musimy oglądać się za siebie, szansę wykazania się dostali zawodnicy, którzy wcześniej byli kontuzjowani lub grali mniej niż oczekiwali. Wiedzieliśmy już, że będziemy przebudowywać zespół na nowy sezon więc chcieliśmy przekonać się co do wartości i zachowań wszystkich zawodników. Wtedy też przyszły mecze z drużynami z czołówki tabeli. Roszady w składzie, brak wcześniejszego rytmu meczowego tych zawodników. Trochę odprężenia. To sprawiło, że końcówka rundy była przeciętna. Z tej fazy sezonu nie możemy być zadowoleni.
Ostatecznie klub zajął dziewiąte miejsce w tabeli. Biorąc pod uwagę potencjał zespołu, w drużynie panuje niedosyt?
– Za siebie mogę odpowiedzieć, że zależało mi na jak najlepszym miejscu. Jak wcześniej wspomniałem w pewnym momencie mieliśmy szansę powalczyć nawet o piąte-szóste miejsce i takie uznałbym za dobry wynik mojego zespołu. Czy zawodnicy czują niedosyt ? Mam nadzieję, że tak. Większość na pewno jest ambitnych. Kilku zapewne nie robiło różnicy czy będzie to piąte czy dziesiąte miejsce.
W obecnym okienku doszło do przewietrzenia szatni. Ośmiu zawodników opuściło drużynę, doszło już do trzech transferów, zawodnicy powrócili z wypożyczeń, a pojawić się mają też inni gracze. Tego potrzeba właśnie drużynie?
– Razem z dyrektorem sportowym klubu Tomaszem Łapińskim analizowaliśmy funkcjonowanie poszczególnych formacji i zawodników. Uznaliśmy, że zmiany w zespole są potrzebne. Zależy nam na sportowym rozwoju drużyny i postanowiliśmy, że zespół zostanie przebudowany.
Niektórzy zawodnicy byli w drużynie kilka sezonów i nie widzieliśmy u nich już takiej motywacji jakiej byśmy oczekiwali. Można powiedzieć, że się zasiedzieli, może wypalili. Inni po prostu nie gwarantowali drużynie takiej wartości sportowej jaką chcemy osiągnąć. Niektórzy sami chcieli spróbować swoich sił w innym miejscu.
Czego się pan spodziewa po nowych zawodnikach? Może pan przybliżyć sylwetki graczy, którzy związali się z klubem?
– Chcemy aby do klubu trafili zawodnicy, którzy podniosą wartość sportową drużyny oraz wniosą powiew świeżości i ambicji, którą pozytywnie innych zarażą. Będą pazerni na osiąganie dobrych wyników i swój rozwój. Chcemy aby w zespole byli zawodnicy, którzy są w stanie pozytywnie wytrzymać rywalizację o miejsce w składzie, nie tylko wtedy gdy grają w „wyjściowej 11”, ale też wtedy gdy przyjdzie im zmierzyć się z rolą rezerwowego. W minionym sezonie obserwowaliśmy wielu zawodników pod kątem gry w naszym zespole. Zbieraliśmy też o nich informacje związane z ich cechami mentalnymi. Na dzisiaj na pewno zagrają u nas: Jakub szarpak, Arkadiusz Porochnicki i Tomasz Bogołębski.
Jakub Szarpak to 24 letni zawodnik lewonożny, usposobiony do gry ofensywnej, który był wiodącą postacią w Finishparkiecie i liczymy, że tak samo będzie u nas. Może grać na pozycji lewego obrońcy, lewego pomocnika a w razie potrzeby również na środku obrony. Bardzo na niego liczymy. Nawialiśmy go do gry w naszym zespole jeszcze jesienią. Jest związany z naszym regionem. Łodzianin.
Arkadiusz Porochnicki ma 22 lata. Przychodzi do nas z IV ligowej Warty Działoszyn. Arek to szybki i dynamiczny skrzydłowy z dobrym dryblingiem, który potrafi zdobywać bramki. W minionym sezonie strzelił piętnaście bramek i przy wielu asystował.. Miał już szansę grać na wyższym poziomie w Rakowie Częstochowa, ale nie wszystko ułożyło mu się tak jak by tego chciał. Liczymy, że gra w Sokole będzie dla Arka ponownym krokiem ku piłce na wyższym poziomie. Dotąd mieszkał w Częstochowie. Teraz zrobimy z niego Aleksandrowianina.
Tomasz Bogołębskiego znam bardzo dobrze, ponieważ pracowałem z nim już wcześniej. Ma 25 lat. To zdyscyplinowany i kreatywny zawodnik środka pola. Jest bardzo mobilny. Lubi grę kombinacyjną i nie boi się brać na siebie ciężaru gry. Potrafi silnie i celnie uderzyć z dystansu. Nie myśli tylko o sobie, ale przede wszystkim gra dla drużyny. Oczekuję od niego potwierdzenia tych walorów w naszym zespole. Obecnie Tomasz leczy jeszcze uraz, którego nabawił się w końcówce minionego sezonu i treningi z zespołem rozpocznie około 10-12 lipca. Tomasz również jest związany z naszym regionem. Łodzianin.
Lada chwila rozpoczynają się treningi. Poza Tomaszem Bogolebskim, możemy spodziewać sie wszystkich graczy oraz tych co dołącza już lada chwila?
– Przygotowania do nowego sezonu zawodnicy rozpoczęli już od 26 czerwca. Na razie ćwiczą indywidualnie. Otrzymali plan treningów i ich treść jaką mają wykonać. Wspólne treningi rozpoczynamy 5 lipca i wtedy pojawi się też większość zawodników, których chcemy pozyskać. Letni okres przygotowawczy jest krótki i nie ma czasu na długie testowanie zawodników. Dlatego pozyskamy głównie graczy, których wcześniej już obserwowaliśmy. Z wypożyczenia do innych klubów wracają nasi młodzieżowcy: Dominik Pecyna, Krystian Karolak oraz Jakub Bistuła. Do treningu z drużyną powinien też wrócić leczący dotąd ciężką kontuzję Patryk Pietrasiak. Do szerokiej kadry zamierzamy też włączyć naszych juniorów z rocznika 2000. O nowych zawodnikach będziemy informować dopiero po podpisaniu z nimi umowy.
Na jakie pozycję szuka pan jeszcze zawodników?
– Chcemy przebudować całą lewa stronę zespołu. Obronę i pomoc. Zamierzamy pozyskać po dwóch rywalizujących ze sobą zawodników na te pozycje oraz napastnika i środkowego obrońcę. Na pozostałych pozycjach powinna być silna rywalizacja między zawodnikami, którzy pozostali w zespole.
Jak będą wyglądały najbliższe tygodnie w ramach przygotowań?
– Spotykamy się 5 lipca. Od 10 lipca, przez tydzień zaplanowany jest obóz dochodzeniowy na obiektach MOSiR w Aleksandrowie. Trenować będziemy dwa razy dziennie. Rozegramy pięć gier kontrolnych. Pierwszy sparing gramy 12 lipca z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Ligę rozpoczynamy 5-6 sierpień. Czekamy na terminarz rundy jesiennej.
Najbliższe rozgrywki zapowiadają się na trudniejsze niż minione. Zgodzi się pan z tym? O co będzie walczył Sokół w tym sezonie?
– Nasza liga już w tym sezonie była bardzo silna, a dojdą jeszcze spadkowicze z II ligi. Kilka zespołów będzie chciało liczyć się w walce o awans, a nikt nie będzie chciał spaść. Zdecydowanym faworytem będzie Widzew Łódź. W tabeli wiosny zajęliśmy siódme miejsce poprawiając lokatę z jesieni o pięć pozycji. Teraz spróbujemy zrobić kolejny postęp. Ambicją każdego trenera jest aby zespół liczył się w walce o awans, a przynajmniej był czołowym zespołem ligi i tego będę oczekiwał od siebie i moich zawodników.
Pana zdaniem obecny zespół będzie silniejszy niż w minionym sezonie?
– Mogliśmy zostawić wszystko tak jak było i być średniakiem. Chcemy jednak więcej. Podjęliśmy ryzyko i rozpoczęliśmy przebudowę zespołu. Wierzymy, że to dobra decyzja. Zmiany mają oczywiście na celu aby zespół był silniejszy. Chcemy zrobić to jak najlepiej i możliwie jak najmniej boleśnie. Postęp wymaga czasu, którego trener nigdy nie ma tyle ile by chciał. Wszyscy będą oczekiwać efektów od zaraz. Wiem, że w razie niepowodzenia wszyscy będą strzelać w trenera. Zmiany, które nastąpią mają podnieść wartość sportową i „ducha” drużyny. Wierzę, że zawodnicy, którzy do nas dołączą szybko zaaklimatyzują się w drużynie, a to pozwoli im pokazać swoją wartość. Ważne jest też dla mnie aby nasi kibice byli zadowoleni ze swojej drużyny, a nowi zawodnicy zyskali ich uznanie i szacunek.