Mimo zakończenia rundy na pozycj lidera, szkoleniowiec Sokoła ostudza nastroje i przyznaje, że do awansu jeszcze daleka droga.
Redakcja: Przede wszystkim jak skomentowałby pan sobotni mecz. To zwycięstwo było wam chyba potrzebne jak tlen, a wiadome było, że teren w Nowym Dworze Mazowieckim jest bardzo trudny.
Piotr Kupka: Wyszliśmy na mecz bardzo zdeterminowany. Chcieliśmy przerwać passę meczów bez zwycięstwa. Od pierwszych minut dążyliśmy do zdobycia bramki i udało nam się to bardzo szybko, co ustawiło w jakimś stopniu spotkanie. Następnie staraliśmy się kontrolować przebieg meczu. Na drugą połowę wyszliśmy z celem, aby podwyższyć to prowadzenie i uspokoić to spotkanie. Mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje, a potem niestety straciliśmy gola na 1:1. To jednak nas nie podłamało. Dążyliśmy dalej do zwycięstwa i udało nam się osiągnąć to, co było naszym celem.
Lepszego początku chyba nie można było sobie wymarzyć. Gol w 2. minucie i potem w zasadzie długo nic. Nie zaskoczyło pana, że Świt nie zbyt odważnie rzucił się do odrabiania strat, czy może uważa pan, ze byłoby to przysłowiowe wrzucenie się na minę, gdyby mając tyle czasu bardzo mocno zaatakowali już w pierwszej połowie.
– Wydaje mi się, że Świt dążył do remisu. My graliśmy bardzo dobrze w obronie. Nie pozwalaliśmy rywalom rozwinąć skrzydeł. Po prostu staraliśmy się kontrolować ten mecz i czekać na swoją szansę w kontrze. Dlatego też ta pierwsza połowa tak wyglądała.
Dokonał pan w tym spotkaniu aż pięciu zmian. Dwie były wymuszone. Skąd w zasadzie taka decyzja o tak drastycznej zmianie. Gorsze wyniki w ostatnich dniach wymusiły również to, ze musiał pan poszukać jakiegoś nowego sposobu na rywali?
– Nie mogę powiedzieć, że moi zawodnicy bardzo zawiedli w poprzednich meczach, ale jednak ta seria bez zwycięstwa spowodowała, że postanowiłem dokonać kilku zmian.
Drugą połowę, zespól rozpoczął dość odważnie. Zmarnował jednak swoje sytuacje i stracił bramkę. Troszeczkę nie obawiał się pan wtedy, ze powtórzy się sytuacja z Sulejówka lub Ostródy?
– Na pewno przez chwilę to siedziało w głowie. Wydało się, że mamy mecz pod kontrolą. Zespół był jednak bardzo podrażniony stratą tego gola, szybko zareagował i wyszedł na prowadzenie.
Na szczęście udało się jednak wygrać to spotkanie i ostatecznie cala rundę zakończyć na pozycji lidera. W trakcie jesieni mówił pan, ze dopiero po pierwszej połowie sezonu będzie można powiedzieć o co gra Sokola , a póki co nie ma co zachwycać się pozycja lidera. Można już śmiało powiedzieć, ze drużyna będzie mierzyć w awans?
– Teraz przyjdzie czas na przeanalizowanie tej rundy. Nasza pozycja w tabeli powoduje jednak, że naszym celem będzie trzymanie się czołówki i walka o zwycięstwo w każdym meczu. Zobaczymy, jak będzie się rozwijać ta sytuacja. Dopiero w maju będzie wiadomo, czy realnie włączymy się do walki o awans.
Ligowe rozgrywki już za nami. Często dokonywał pan tez wielu roszad w składzie. Wyróżniłby pan szczególnie jakiś zawodników na przestrzeni tej rundy? Śmiało można chyba powiedzieć, ze większość wzmocnień, które pojawiły się latem wypaliła.
– Myślę, że nie mieliśmy jesienią jakiś większych zawodów w zawodnikach. Na gorąco nie chciałbym jednak nikogo szczególnie wyróżniać. Cała drużyna skutecznie rywalizowała między sobą i prezentowała w tej rundzie wysoki poziom.