Trener Piotr Kupka w pozytywnym nastroju opuścił Byczynę i udał się razem z drużyną na obóz przygotowowaczy.
Za drużyną Sokoła KONSPORT Aleksandrów Łodzki drugi sprawdzian tej zimy. Po skromnej, zeszłotygodniowej wygranej nad Pogonią Grodzisk Mazowiecki 1:0, zespół zmierzył się z LKS-em Kwiatkowice. Tym razem zwycięstwo było bardziej okazałe, gdyż zielono-biali pokonali rywali 3:0. – Odnieśliśmy zdecydowane zwycięstwo. Przede wszystkim jesteśmy zadowoleni z poziomu, który w tym momencie prezentuje zespół i mówię tutaj o wszystkich zawodnikach. Nie widać odstających elementów w naszej drużynie. Każdy chciał się pokazać z dobrej strony i przydatność do zespołu. Mamy kilku młodych chłopaków, którzy zaliczyli swoje minuty. Jesteśmy zadowoleni. Gra chwilami wyglądała bardzo dobrze. Szkoda, że po przerwie nie udało nam się jednak zdobyć chociaż jednej, czy też dwóch bramek. Nie mniej jednak przeprowadziliśmy sporo akcji, wymieniliśmy sporo podań i na dzień dzisiejszy mnie oraz sztab szkoleniowy to bardzo satysfakcjonuje – skomentował po meczu Piotr Kupka.
Podobnie jak w starciu z Pogonią i tym razem zespół prezentował się lepiej w pierwszej połowie, w drugiej zaś, kiedy na placu gry prezentowała się praktycznie całkowicie inna jedenastka to nie udało sie zdobyć bramki. – Przełożył się na to fakt, że w drugiej odsłonie wystąpiło jednak więcej tych młodych chłopaków, którzy pukają do drzwi naszej drużyny. Czasami brakowało tej dokładności, czy postawienia kropki nad “i”. To jest taki moment, kiedy wszyscy muszą dostać swoją szansę. Traktujemy pierwsze sparingi jako mocniejsze jednostki treningowe. Ten mecz również spełnił swoją rolę. Do żadnego zawodnika nie mogę mieć pretensji o grę, czy zaangażowanie. Na dzień dzisiejszy wszystko wygląda dobrze – 0dniósł się trener Sokoła.
Szkoleniowiec aleksandrowian szuka również alternatywnych rozwiązań i testuje graczy na innych pozycjach, niż ich nominalne. – Jeśli chodzi o Sebastiana Kobierę, to dopóki nie wróci do pełnej sprawności Damian Bierżyński to musimy szukać alternatyw. Jeśli złożyłoby się, że któryś z naszych stoperów złapałby kontuzje lub pauzował za kartki musimy mieć też wariant awaryjny. Sebastian jest na tyle uniwersalnym zawodnikiem, że postanowiłem sprawdzić go na tej pozycji. Pokazał, że może tam zagrać. Docelowo jednak jest oczywiście zawodnikiem środka pola. Tymczasem Adrian Marcioch zagrał w środku pomocy głównie z tego powodu, że chcieliśmy dać szansę gry wszystkim 25 zawodnikom, a do tego sprawdzaliśmy jeszcze napastnika. Pokazał, że w razie potrzeby możemy brać go pod uwagę w kontekście gry na tej pozycji. Mimo tego, że jest klasyczną dziewiątką to bardzo dobrze radził sobie w środku pola. Była to pożyteczna dla nas obserwacja. Daniela Kmaka sprawdzaliśmy w kontekście rywalizacji z Kamilem Żylski, ale byliśmy też ciekawi czy poradzi sobie na skrzydle. On również pokazał, że na tej pozycji można na niego liczyć – ocenił szkoleniowiec zielono-białych.
W wyjściowym składzie znalazł się również Dawid Sarafiński, który jeszcze w piątek wieczorem był już praktycznie poza klubem z Aleksandrowa Łódzkiego. – Dawida cenię jako zawodnika i jego umiejętności techniczne również. Zwróciłem na niego uwagę już kilka lat temu, kiedy występował jeszcze w ŁKS-ie. Nadarzyła się taka okazja, aby móc wzmocnić nasz zespół, dlatego też chciałem, aby do nas dołączył. Musiał oczywiście pokazać się u nas na treningach oraz sparingach i udowodnić, że zasługuje na dołączenie do drużyny. Przez chwilę te drogi Dawida i klubu się rozeszły, ale ostatecznie wszystko zostało wyprostowane, jedzie z nami na obóz i można przypuszczać, że będzie naszym zawodnikiem – zakończył.