Po meczu z Widzewem, głos zabrał szkoleniowiec Sokoła, Piotr Kupka.
Redakcja: Tradycyjnie jak skomentowałby pan sobotnie spotkanie?
Piotr Kupka: Pierwsza połowa była pod dyktando Widzewa, który lepiej od nas wyglądał pod względem organizacji gry. Zbyt głęboko cofaliśmy się, kiedy Widzew budował swój atak. Łodzianie dobrze operowali piłką, choć nie przełożyło się to na okazje bramkowe. Druga połowa z kolei to nasza lepsza postawa. Mecz się wyrównał. Częściej to my prowadziliśmy grę. Poprawiliśmy rozegranie ataku, grając przy tym solidnie w defensywie, ale niestety nie udało nam się doprowadzić do remisu. Wszyscy moi zawodnicy zagrali z zaangażowaniem i nie odpuszczali, więc dla rywala nie było to łatwe zwycięstwo.
Gol strzelony na początku spotkania w dość kontrowersyjnych okolicznościach. To trochę ustawiło przebieg meczu?
– Akcja, po której podyktowany został rzut karny powinna zostać zatrzymana wcześniej. Zawodnik Widzewa był na wyraźnym spalonym. Sędzia jednak akcję puścił. Szybkie prowadzenie podbudowało Widzew. Mieliśmy jednak ponad 80 minut, aby odwrócić wynik meczu. To sporo czasu.
Z przebiegu meczu, obie strony nie stworzyły sobie za wielu okazji bramkowych. Uważa pan, że zespół nie odbiegał zbytnio poziomem od Widzewa?
– To był sparing. Każdy zespół miał swoje cele do zrealizowania. Zawodnicy walczą o miejsce w kadrze meczowej, czy w końcu o wyjściową „11” na pierwszy mecz ligowy. Wszyscy czują w nogach i płucach obciążenia treningowe.
Dopiero mecze ligowe pokażą siłę każdego zespołu. W tym meczu różnica między drużynami nie była wielka, ale jednak ze wskazaniem na Widzew. Widzew ma bardzo dobrych zawodników ofensywnych, jak na poziom III ligi. Kilka indywidualności, które swoją akcją mogą przesądzić o losach meczu.
My z kolei musimy grać odważniej w ataku. Moi zawodnicy muszą mieć wiarę we własne umiejętności, brać odpowiedzialność na własne barki i szybciej podejmować decyzje. Kiedy są pobudzani zza linii bocznej to reagują i okazuje się że można szybciej doskoczyć do przeciwnika, czy grać do przodu zamiast zachowawczo podawać do tyłu. Powinni tak reagować bez moich pokrzykiwań. Musimy to poprawić.
Postaramy się zrewanżować Widzewowi w lidze, a okazja nadarzy się stosunkowo szybko bo już w IV kolejce.
Jak do tej pory drużyna nie wygrała meczu w okresie przygotowawczym. W zespole panuje sportowa złość i trochę irytacja tym faktem?
– Spokojnie podchodzimy do nienajlepszych wyników w sparingach, choć przyjemnie byłoby je wygrać. Przegraliśmy dwa sparingi z silnymi rywalami, ale moim zdaniem nie ustępowaliśmy im znacząco. Celowo umówiliśmy gry z silnymi rywalami. Można było grać tylko z zespołami niżej notowanymi, większość wygrywać i tkwić w przekonaniu, że jesteśmy mocni, a kiedy by przyszło do meczu ligowego zostać zaskoczonym warunkami, jakie stawia rywal. Kilku zawodników, którzy wiosną grali na szczeblu IV ligi od razu musiało zderzyć się z wyższym poziomem, aby mieć świadomość jakie wyzwanie ich czeka. Grać na wynik będziemy w lidze i wtedy okaże się czy praca jaką wykonaliśmy w treningach i założenia w meczach sparingowych przyniosły zamierzony efekt.
W meczu, testowanych było dwóch nowych graczy. Możemy się ich spodziewać jeszcze w meczu z Omegą?
– Testowaliśmy napastnika i skrzydłowego młodzieżowca. Obaj zaprezentowali się przyzwoicie, ale postanowiliśmy, że przyjrzymy się jeszcze dalej tylko młodzieżowcowi.
Jak będzie wyglądał ostatni tydzień przygotowań do zbliżającego się sezonu?
– Ostatnie dwa tygodnie do meczu ligowego będą głownie ukierunkowane na przygotowanie szybkościowe, doskonalenie rozwiązań w ataku oraz stałych fragmentów gry. Do rozegrania został nam sparing z Omegą Kleszczów.