Dziś w piłkarskim poniedziałku nie tylko o szczęściu jakie trzeba mieć w piłce, ale również o pewnym selekcjonerze reprezentacji Polski, który często przyjeżdżał do Aleksandrowa Łódzkiego.
Zaczynamy tradycyjnie od kilku zdań o drużynie Sokoła Aleksandrów, która doznała wyjazdowej porażki z Legią II Warszawa. Nie widziałem meczu, więc nie będę wypowiadał się na temat poziomu gry. Natomiast po wynikach można zauważyć, że Sokół nieco obniżył loty. W 7. kolejce pokonał Concordię Elbląg na wyjeździe 3:0. Czyli od 19 września pomijając mecz z KS Wasilków, który trzeba było wygrać (ostatnia drużyna) i Puchar Polski z Victorią Rąbień (V liga), mecze ligowe nie wyglądają najlepiej pod względem zdobytych punktów. Przełożyło się to również na miejsce w tabeli (10. miejsce). Jednak umówmy się, że liga jest bardzo długa i aleksandrowian będziemy dopiero rozliczać z końcem sezonu. Pierwsze mecze należały do udanych i Sokół znalazł się wysoko w tabeli. Troszkę narobił kibicom ochoty i dlatego teraz można kręcić nosem. Fani piłki często żyją teraźniejszością. Ważny jest ostatni mecz, ostatnie punkty i obecna dyspozycja. Plamę po słabszym występie można szybko zmazać, pamiętajmy również, że drużyna Sokoła w tym sezonie nie walczy o awans. Już w najbliższą środę będzie okazja, by wygrać z Huraganem Morąg, który nie gra najlepiej. Przypomnę tylko, że w ostatniej kolejce zremisował 0:0 z KS Wasilków. Dla Wasilkowa to był drugi remis w tych rozgrywkach i zarazem drugi zdobyty punkt.
Pozostaniemy jeszcze przy Legii Warszawa, która potrafi wychować zawodników. Michał Karbownik w sezonie 2018/19 grał przeciwko Sokołowi w Aleksandrowie w rezerwach Legii. Nie tak dawno zadebiutował w pierwszej reprezentacji Polski. W tym meczu z Sokołem wystąpił również Maciej Rosołek, który zagrał w niedzielę przeciwko Lechowi Poznań. Obaj piłkarze zapracowali ciężko na debiut w ekstraklasie. Jakie będą ich dalsze losy? Śmiało można powiedzieć, że to zależy głównie od nich, ale pod warunkiem, że będzie im towarzyszyć również szczęście. Oczywiście, że muszą pracować nad formą, potrafić sobie poradzić w kryzysowych sytuacjach, być silnym psychicznie i mieć zdrowie. Dalszy rozwój zależy równie dużo od otoczenia. Od trenera, drużyny czy losu. Szczęście miał debiutant w ekstraklasie 19-letni Kacper Skibicki. W niedzielnym meczu z Lechem został bohaterem. Zastąpił Rosołka i w teoretycznie najbardziej spektakularnym meczu sezonu zdobył bramkę doprowadzając do remisu. Legia strzeliła Lechowi w doliczonym czasie gry i wygrała. Lepszego debiutu nie mógł sobie wymarzyć. Trener Legii Czesław Michniewicz po tym spotkaniu powiedział, że skorzystał z młodego zawodnika, ponieważ miał w zespole wiele kontuzji. Kilkanaście miesięcy wcześniej Skibicki spodobał mu się grając w barwach Olimpii Grudziądz. Szkoleniowiec nie tak dawno obejrzał jego mecz z rezerwach Legii i zaprosił na trening z pierwszą drużyną. Kacper Skibicki pięknie się odwdzięczył. Jednak teraz przed młodym piłkarzem nieco wyżej zawieszona poprzeczka i już nie będzie tak łatwo, jak w debiucie… Teraz zaczną się schody do wielkiej kariery. Zbieg okoliczności sprawił, że zagrał przeciwko Lechowi a nie Sokołowi Aleksandrów. Tydzień wcześniej grał rezerwach Legii przeciwko KS Wasilków! Po siedmiu dniach w oczach wielu ludzi jest już nieco innym piłkarzem… Ile trzeba mieć szczęścia? Zobaczcie gola.
Na koniec historia o dwóch byłych selekcjonerach reprezentacji Polski, którzy odwiedzili Aleksandrów. Najpierw o nieżyjącym już Andrzeju Niemczyku, który dwukrotnie z kobiecą reprezentacją siatkarską zdobył złoty medal mistrzostw Europy. Mój pierwszy w życiu wywiad ze znaną osobą ze świata sportu zrobiłem właśnie z Panem Andrzejem. Miło wspominam historię, ponieważ byłem na meczu UKS Jedynki Aleksandrów. Zobaczyłem, że na trybunach siedzi Andrzej Niemczyk. Pobiegłem do znajomych pożyczyć dyktafon. Po 30. minutach pojawiłem się ponownie w hali. Zależało mi bardzo, aby porozmawiać z tak wybitnym trenerem. Dla młodego chłopaka to było wydarzenie. Udało się, wywiad pojawił się w lokalnej gazecie, a ja miałem ogromną satysfakcję z osiągniętego celu. Drugim byłym selekcjonerem jest Franciszek Smuda. Trenera osobiście miałem przyjemność poznać podczas meczu Sokoła z Widzewem. Wówczas były trener kadry prowadził drużynę grającą w III lidze. Po meczu poszedłem do szatni Widzewa po szkoleniowca, by zabrać go na konferencję prasową. Zapytałem, czy zabiera jeszcze jakiegoś zawodnika. A Franciszek Smuda z dużą dawką humoru odpowiedział, że tylko on idzie “bo reszta to nie umie gadać”…
Do usłyszenia w środę w Sokół TV. Trzymamy kciuki za zespół trenera Dawida Kroczka! Pozdrawiam Michał Kiński.