W środowym spotkaniu, pełne 90 minut zaliczył podstawowy bramkarz drużyny Michał Brudnicki. Tym razem nie udało mu się zachować czystego konta.
Redakcja: Pierwszy letni sparing za wami. Jak oceniłbyś wasz występ w tym meczu?
Michał Brudnicki: Myślę, że nie ma co za bardzo się skupiać na jakieś szczegółowej ocenie naszego występu w tym meczu. Zespół wystąpił praktycznie w dwóch rożnych jedenastkach. Pojawiło się także sporo nowych zawodników, więc na pewno w naszej grze było jeszcze sporo braków. Pierwsze mecze sparingowe przed sezonem pełnią raczej role urozmaicenia treningów i materiału do analizy trenera. Cieszy to, że mimo straty bramki w pierwszej połowie udało się wyrównać i chociaż zremisować.
Tempo gry momentami nie porywało. Szczególnie w pierwszej połowie, kiedy na celny strzał trzeba było czekać do momentu strzelenia gola przez Lechię. Czym twoim zdaniem było to spowodowane?
– Na pewno okresem w którym znajdują się oba zespoły. Zarówno po nas, jak i drużynie z Tomaszowa widać, że obecnie ciężko pracujemy, żeby dobrze przygotować się do ligi i brakuje nam świeżości w graniu i poruszaniu się na boisku.
Za sprawą urazu Sebastiana Ostrowskiego zagrałeś cale spotkanie. W drugiej połowie w końcówce udało ci się zatrzymać dość dobra okazje Lechii, jak jednak odniósłbyś się do tej straconej bramki.
– Nie mieliśmy jeszcze analizy tego spotkania, ale na pewno podczas niej trener poruszy tą sytuację, żeby uniknąć takich bramek w przyszłości. Z mojej perspektywy, bramka wyglądała tak, że zawodnik Lechii urwał się naszemu obrońcy, wyszedł sam na sam, zachował zimną krew i skończył akcję gole. Czy mogłem coś więcej zrobić? Będę wstanie powiedzieć dopiero po analizie.
Ogólnie druga połowa wyglądała już o wiele lepiej w waszym wykonaniu. Z perspektywy całego meczu, uważasz, że było was stać na zwycięstwo?
– Myślę, że remis był sprawiedliwym wynikiem. Oczywiście fajnie byłoby wygrać, ale tak jak już mówiłem wcześniej, na tym etapie wynik jest sprawą drugorzędną. Wszystko zweryfikuje liga i wtedy przyjdzie czas na wygrywanie.
Od poniedziałku trenujecie dwa razy dziennie. Trudy tych zajęć dało się odczuć w nogach w środowym meczu?
– Zdecydowanie było widać po chłopakach, że się nie oszczędzają na treningach i ciężko pracują przed nowym sezonem.
Wiele nowych twarzy pojawiło się w drużynie. Twoim zdaniem tak spore zmiany wyjdą drużynie na plus? Widać pewne różnice po tych pierwszych zajęciach?
– Myślę, że odpowiedz na to pytanie otrzymamy dopiero po zakończeniu rundy jesiennej i będzie nią miejsce zajmowane przez Sokół. Drużyna została wzmocniona i mamy nadzieję, że w tym sezonie aktywnie włączymy się w walkę o awans.