Dla Michała Brudnickiego mecz z Polonią z pewnością miał sentymentalny charakter. Właśnie w klubie z Warszawy, nasz bramkarz zaczynał swoją karierę.
Sokół KONSPORT Aleksandrów Łódzki zremisował w sobotnie popołudnie z Polonią Warszawa 2:2. Mecz od początku nie obfitował w za wiele okazji bramkowych, a gole padły dopiero po błędach aleksandrowian, którzy do przerwy przegrywali 0:2. Druga odsłona meczu była już całkowitym przeciwieństwem i po bramkach Kamila Żylskiego i Bartosza Mroczka udało się zdobyć punkt. Golkiper Sokoła nie był jednak przekonany, czy można być zadowolonym z takiego rezultatu. – Czy to dobry wynik dla nas, to nie wiem. Początek rundy nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Praktycznie po zremisowanym meczu z Pelikanem Łowicz, każdy remis jest dla nas potknięciem i stratą punktów. Lider ucieka nam z każdą kolejką. Widzew, poza wpadką na Świcie wygrywa swoje mecze i gra praktycznie bezbłędnie. My kolejny raz tracimy dwa punkty – skomentował Michał Brudnicki.
Na pomeczowej konferencji poruszony był również temat wiatru, który mógł mieć pewne znaczenie w kontekście gry obydwu ekip. – Odegrał sporą rolę, gdyż na pewno łatwiej gra się z wiatrem. Graliśmy pierwszą połowę właśnie pod wiatr. Nie mniej jednak Polonia zagrała bardzo dobrze. Nie przypominam sobie w całym tym sezonie, żeby ktoś postawił nam tak wysoko poprzeczkę. Może był to Huragan Morąg. Czy rywale nas zaskoczyli? Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Szacunek dla zawodników Polonii za grę w pierwszej połowie – odniósł się.
Gra w drugiej połowie wyglądała zapewne tak, jak chcieliby kibice w każdym spotkaniu. Zawodnicy trenera Piotra Kupki wyszli mocno zdeterminowani i potrzebowali zaledwie 18 minut, aby odrobić straty. – Myślę, że nie było w szatni jakiś mocnych słów od trenera. Sami zdawaliśmy sobie sprawę, że kolejny raz stwarzamy sobie problem. Dopiero z nożem na gardle zaczęliśmy grać swoją piłkę. Szkoda, że po drugiej bramce nie udało się strzelić trzeciej, gdyż mieliśmy sytuacje, aby nawet wygrać to spotkanie. Szacunek jednak dla chłopaków, że podnieśli się po pierwszej połowie, kiedy nie mieliśmy nawet pół dogodnej sytuacji. W drugiej połowie byliśmy całkowicie innym zespołem – zakończył bramkarz aleksandrowian.