Jedną z bramek w wygranym spotkaniu z Wartą Sieradz zdobył Łukasz Marciniak. Pomocnik zielono-białych twierdzi jednak, że zespół może prezentować się jeszcze lepiej.
Redakcja: Odnieśliście kolejne zwycięstwo, ponownie z przyjemnością oglądało się waszą grę. Ta forma, którą przygotowywaliście latem przyszła na ligę, czy macie jeszcze rezerwy?
Łukasz Marciniak: Gra nie wygląda jeszcze tak jak powinna. Jest jeszcze sporo do poprawy. Na pewno nie prezentuje się ona tak, jakbyśmy chcieli.
W końcówce pierwszej połowie oddaliście pole gry ekipie z Sieradza. Goście stworzyli sobie kilka groźnych okazji. Czym to było spowodowane?
– Zgadza się. Początek należał do nas, a później oddaliśmy inicjatywę. Brakowało nam dokładności, co przekładało się na groźne kontry w wykonaniu graczy z Sieradza.
Sporo możecie również zawdzięczyć Michałowi Brudnickiemu. Gdyby nie kilka dobrych interwencji, wynik mógł wyglądać inaczej. Jest to ważny punkt zespołu?
– Michał pokazał już w poprzednim sezonie, że mimo młodego wieku jest dobrym bramkarzem. Teraz tylko to potwierdza. Po to jest w bramce, żeby jej bronić. Na pewno przyczynił się również w sporym stopniu do zwycięstwa.
Śmiało można powiedzieć, że macie dość wyrównaną, silną kadrę. W przerwie zszedł podstawowy stoper, jakim jest Przemysław Woźniczak, wszedł Damian Bierżyński, a nie widać było zbytnio różnicy w waszej grze obronnej.
– Mamy sporą kadrę, czterech-pięciu zawodników w ogóle nie było w meczowej osiemnastce, chociaż spokojnie poradziliby sobie oni od pierwszej minuty. To, że ktoś nie gra wcale nie oznacza, że jest gorszy, po prostu takie decyzje podejmuje trener.
W poprzednim sezonie, pierwszy raz zdobyłeś bramkę w lidze w barwach Sokoła. Zdobywanie goli daje ci dodatkową satysfakcję? Zakładasz sobie jakiś cel na ten sezon?
– Na pewno chciałbym strzelić więcej bramek niż w poprzednim sezonie. Wykonałem już plan minimum, oby tych goli było więcej.
Przed zdobyciem gola, zmarnowałeś stuprocentową okazję. Chodziło to po głowie przez kolejne parę minut?
– Nie. Od razu o tym zapomniałem, nie rozdrapywałem tej niewykorzystanej sytuacji.
Po wtorkowym meczu pucharowym wyjedziecie do Wikielca. GKS przegrał dwa pierwsze spotkania. Nie wyobrażacie sobie chyba innego rezultatu niż zwycięstwo?
– GKS jest dla nas zagadką. Dopiero zagrał dwa mecze na poziomie trzeciej ligi. Nie będziemy go lekceważyć. Jest to dla nas nowy zespół, nie znamy ich boiska oraz zawodników. Z pewnością będą upatrywać szans w kontrach, my musimy grać dokładnie i być skoncentrowani cały mecz.
Mecz może zatem wyglądać jak mecz w Bielsku?
– Myślę, że tak. Uważam, że oddadzą nam pole gry, a sami będą czekać na okazję z kontrataku. Przede wszystkim musimy być dokładni w rozegraniu piłki i dobrze przemieszczać się pod bramkę rywala.