Na rozmowę z oficjalną stroną Sokoła Aleksandrów Łódzki znalazł chwilę szkoleniowiec najbliższych rywali – Franciszek Smuda. Były selekcjoner reprezentacji Polski nie upatruje jednak sobotniego meczu jako kluczowego w tym sezonie.
Redakcja: Pana zespół uniknął trudnych warunków atmosferycznych i udało mu się rozegrać do tej pory wszystkie spotkania w rundzie wiosennej. Widzew wygrał dwa spotkania z Victorią i Wartą, przegrał za to ze Świtem. Można zatem mówić, że limit potknięć w przypadku Widzewa został wyczerpany?
Franciszek Smuda: Zgadza się, rozegraliśmy wszystkie mecze. Co do potknięć, niech Sokół liczy sobie swoje porażki, a ja będę kalkulował sobie moje. Nie zamierzam się rozliczać, czy mam jakiś limit, czy nie. Wiem, co mam robić i Sokół podejrzewam również.
Inaugurowaliście rundę na własnym boisku z Victorią Sulejówek. Wspominał pan po tym meczu, że m.in Marcin Pieńkowski za bardzo przeżywał to spotkanie. Po tych trzech kolejkach można zatem już śmiało powiedzieć, że nowi zawodnicy zaaklimatyzowali się w zespole?
– Nie zamierzam w tym momencie dyskutować i rozliczać swojego zespołu. Jeżeli chodzi o moją drużynę, grę i aklimatyzację, to chyba nikt w mojej dotychczasowej karierze mnie o to nie pytał.
W pierwszym spotkaniu Sokoła z Widzewem, lepszy okazał się pana zespół, który zwyciężył 2:0. Z perspektywy czasu, aleksandrowianie byli do tej pory jednym z bardziej wymagających rywali?
– Być może tak, ale były też bardziej wymagające wyjazdowe mecze z takimi drużynami jak Morąg, którego nie zalicza się do tej czołówki walczącej o awans. To też z pewnością było bardzo trudne spotkanie.
Sokół jest jedyną niepokonaną drużyną na wyjazdach. Trener Piotr Kupka nie raz wspominał o tym, że łatwiej gra się jemu zespołowi właśnie, kiedy to rywale grają bardziej otwarty futbol. Takiego też meczu i ciekawego widowiska możemy spodziewać się w sobotę?
– Po to się gra, aby tworzyć interesujące widowiska dla kibiców. Jeżeli Sokół jeszcze nie przegrał spotkania na wyjeździe to życzę mu, żeby dalej nie przegrywał i wygrywał dalej mecz po meczu.
Latem, kiedy przychodził pan do Widzewa to śmiało mówił pan, że nie analizuje pan rywali i skupia się wyłącznie na grze swojego zespołu. Tymczasem zarówno podczas meczu z Turem Bielsk Podlaski, jak i GKS-em Wikielec nie zabrakło na trybunach przedstawicieli Widzewa. Można zatem spodziewać się, że piłkarze otrzymają pewne wskazówki?
– Jeżeli moi współpracownicy wybierają się na mecze przeciwnych drużyn to głównie w celu obserwacji zawodników, którymi jesteśmy zainteresowani w kontekście kolejnego okienka transferowego. Chcemy ocenić ich ewentualną przydatność do zespołu, a nie skupiamy się na samej grze rywali.
Jaki Widzew oglądaliśmy do tej pory? W pana zespole są jeszcze spore rezerwy, które możliwe zobaczymy w kolejnych tygodniach?
– Na pewno tak. Możemy grać jeszcze lepiej, niż do tej pory. Liczę na to, że pokażemy się z lepszej strony już w meczu z Sokołem.
Wiele osób wskazuje to spotkanie jako kluczowe w kontekście awansu do II ligi, jak pan się na to zapatruje?
– Na pewno nie będzie to kluczowy mecz. Zostanie jeszcze trzynaście spotkań do rozegrania, będzie w nich można zdobyć wiele punktów.
foto: Mariusz Radowicz