W minioną sobotę zawodnicy Sokoła Aleksandrów z rocznika 2005 wreszcie powrócili do ligowych zmagań. W spotkaniu II ligi wojewódzkiej B2 Junior Młodszy, zielono – biali zmierzyli się na własnym boisku z Jagiellonią Tuszyn.
Kibice, którzy licznie zjawili się na trybunach nie mogli z pewnością narzekać na brak emocji. Mecz bardzo długo trzymał w niepewności i oba zespoły mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie najwięcej zimnej krwi pod bramką zachował Kacper Pietrzyk, którego gol dał zwycięstwo Sokołowi. Spotkanie bardzo dobrze mogli rozpocząć podopieczni trenera Kamila Kmiecia. Już po rozpoczęciu gry przez Jagiellonię, aleksandrowianie szybko odebrali rywalom piłkę i zakotłowało się w polu karnym. Zabrakło jednak skutecznego wykończenia.
Następnie zielono- biali byli blisko szczęścia po rzucie wolnym. Do piłki podszedł Dawid Dybała i posłał silne uderzenie w kierunku bramki. Golkiper wypuścił piłkę, a na dobitkę czyhał Oliwier Janowski. Ostatecznie bramkarz naprawił swój błąd i uprzedził zawodnika zielono – białych. Następnie do głosu doszli tuszynianie, którzy kilkukrotnie gościli w polu karnym Sokoła za sprawą rzutów rożnych. Najgroźniej było jednak około 25. minuty spotkania, kiedy broniącego w bramce aleksandrowian Damiana Urbanowicza uratował słupek. Równie bliscy wyjścia na prowadzenie byli niedługo później gracze Sokoła. W doskonałej sytuacji znalazł się Jakub Damazer. Pomocnik zielono – białych miał bardzo dużo miejsca i czasu oraz zupełnie odsłonięty róg bramki. Niestety zabrakło precyzji i futbolówka nieznacznie minęła słupek.
W drugiej połowie ponownie obie drużyny miały swoje sytuacje. Najpierw po strzale Mateusza Studniarka piłka minęła poprzeczkę w nieznacznej odległości. Następnie bliscy wyjścia na prowadzenie byli gracze Jagielloni, lecz dobrą interwencją popisał się Urbanowicz. Gracz Tuszyna miał jeszcze okazję na dobitkę, lecz trafił tylko w boczną siatkę. Był to bardzo trudny fragment meczu dla Sokoła, gdyż zespół z Tuszyna zaczął uzyskiwać przewagę, a trener Kmieć musiał dokonać wymuszonej zmiany z powodu urazu Oliwiera Janowskiego. Na szczęście Sokół wyszedł z opresji. Maksymilian Lubiszewski wykonywał aut, a Igor Wieczorek zgrał piłkę. Następnie ten sam gracz do spółki z Michałem Osieją „rozklepał” obrońców Jagielloni, a Wieczorek przeprowadził indywidualną akcję schodząc do środka i dograł w pole karne do Kacpra Jurczyka. Ten wypatrzył niepilnowanego Kacpra Pietrzyka, który w sytuacji sam na sam z bramkarzem oddał precyzyjny, jak się okazało, zwycięski strzał.
W końcówce Jagiellonia próbowała naciskać, ale nie stworzyła sobie okazji. Skontrować mógł Sokół. Najpierw świetnym rajdem przez prawie całe boisko popisał się Szymon Włodarczyk, ale zabrakło kropki nad „i”. Chwilę później bardzo dobre podanie zademonstrował Bartłomiej Piermanicki i Igor Wieczorek znalazł się sam na sam z bramkarzem. Gracz Sokoła próbował lobować, a rozpędzony golkiper wpadł w niego 20 metrów od swojej bramki. Sędzia podjął mocno kontrowersyjną decyzję i nie dopatrzył się żadnego przewinienia, a trzeba przyznać, że pachniało tu czerwoną kartką. Niedługo później zabrzmiał końcowy gwizdek i Sokół mógł cieszyć się z długo wyczekiwanego zwycięstwa.