Jednym z zawodników, który przybył latem do drużyny. Ze względu na uraz, pomocnika nie można było zobaczyć jednak w dotychczasowych sparingach.
Redakcja: Jesteś już kilka tygodni w klubie, a w zasadzie nie było okazji cię bliżej przedstawić. Szybko zdecydowałeś się na transfer do Aleksandrowa?
Bartosz Mroczek: Nie była to szybka i impulsywna decyzja, że dołączę do zespołu, ale oferta była jasna i klarowna. Przedstawienie klubu i celów jakie ma przed sobą, na pewno wpłynęło na mój wybór.
W Ciechanowie przyszło ci grać również z Michałem Brudnickim i Kamilem Żylskim. Fakt, że bramkarz już był w klubie, a Kamil również dostał propozycję, ułatwiło ci podjęcie decyzji?
– Dzieliłem już szatnię z chłopakami i dobrze się z nimi rozumiałem. Michał przybliżył mi funkcjonowanie zespołu oczami zawodnika co przyczyniło się do mojej decyzji. Rozmawiałem z Kamilem na temat przyjścia do Sokoła, ale każdy o swoim ruchu zadecydował sam.
Masz za sobą bardzo dobry sezon w IV lidze. Miałeś również inne propozycje?
– Sezon zawsze można zagrać lepiej! (śmiech) Tak, były jeszcze inne propozycję, ale żadna nie była przedstawiona tak, jak Sokoła.
Dość nieszczęśliwie doznałeś urazu już na początku przygotowań, co uniemożliwiło ci grę w sparingach. Mimo to normalnie trenowałeś. W jakim stopniu czujesz się gotowy do gry? Zajęcia z pewnością nie zastąpią meczów.
– Jest to uraz czwartej kości śródręcza, więc wykonuję wszystkie ćwiczenia w których nie ma ryzyka, aby ją uszkodzić. Cały czas jestem w treningu, nie opuszczam jednostek treningowych, a w weekendy trenuję indywidualnie. Fizycznie czuję się bardzo dobrze, po grach treningowych myślę, że szybko wkomponuję się w nasz styl gry i szybko złapię nić porozumienia na boisku z kolegami z szatni.
Kiedy będziesz do dyspozycji trenera w kontekście wyboru osiemnastki meczowej?
– Mam nadzieję, że do dyspozycji będę już w drugiej kolejce, ale razem ze sztabem szkoleniowym wiemy, że muszę złapać rytm gry meczowej, także liczę, że w trzeciej kolejce będę brany pod uwagę do kadry która uda się na mecz do Wikielca.
Jak podoba ci się atmosfera i sama otoczka w klubie?
– Jak na razie wszystko jest na swoim miejscu, fajnie współgra i nie mam nic do zarzucenia.
Udało ci się już zadomowić w nowym otoczeniu?
– Tak, zaaklimatyzowałem się dosyć szybko.
Za wami kilka tygodni treningów, rozegraliście pięć sparingów. Patrząc jedynie na rezultaty tych spotkań, to dopiero w tym ostatnim meczu coś odpaliło. Czujecie, że wasza forma idzie w dobrym kierunku i na ten pierwszy mecz ligowy będziecie w pełni przygotowani?
– W grach kontrolnych sprawdzane są różne aspekty gry, więc z każdego są wyciągane wnioski, w ostatnim meczu rozwiązał się worek z bramkami, dlatego wyglądało to efektownie, na pewno dodaje pewności siebie w sytuacjach strzeleckich które będzie trzeba wykorzystywać w meczach o stawkę. Dyspozycja dnia będzie odgrywała swoją rolę, jesteśmy dobrze przygotowani i pojedziemy tam po trzy punkty.
Trzy pierwsze mecze rozgrywacie z beniaminkami. Uważasz, że to idealna okazja do dobrego rozpoczęcia ligi?
– Nie można stwierdzić, że mecze z beniaminkami będą łatwiejsze, od tych z którymi przyjdzie nam się zmierzyć później, ale uważam, że to będzie dobry początek rundy.
W klubie po cichu mówi się w kontekście walki o awans? Które drużyny twoim zdaniem mogą liczyć się w tym sezonie?
– Każdy mecz chcemy wygrywać, jeśli będziemy zdeterminowani możemy osiągnąć zadowalające nas, jak i kibiców miejsce w tabeli. Drużyny które są w stanie i będą walczyły o górę tabeli? Na pewno klub z Aleksandrowa Łódzkiego.