Trzeci mecz w tym sezonie w barwach Sokoła zaliczył w pojedynku z Widzewem, Aleksander Ślęzak.
Redakcja: Za wami ciężki pojedynek z Widzewem Niedosyt po tym meczu nadal pozostaje?
Aleksander Ślęzak: Na pewno niedosyt pozostanie, ponieważ w pierwszej połowie stworzyliśmy sobie tak klarowne sytuacje, gdzie powinniśmy prowadzić 3:0.
Zagraliście w tym meczu podobnie jak w sparingu z ŁKS-em, piątką z tyłu. Dobrze ci się grało w tym wariancie ustawienia?
– Uważam, że zawodnik powinien być przygotowany na każde rozwiązania taktyczne, jakie preferuje trener. Nie mnie oceniać, czy dobrze mi się grało w tej formacji. Musimy być przygotowani w każdym momencie.
Czego twoim zdaniem zabrakło, aby w środę zgarnąć chociaż punkt? Z czym szczególnie ciężko było wam sobie poradzić w grze Widzewa?
– Koncentracji przy sytuacjach podbramkowych. Widzew niczym nas nie zaskoczył. Nie stworzyli sobie klarownych sytuacji na strzelenie bramki. Strzał życia z rzutu wolnego w 85. min podciął nam skrzydła. Chcieliśmy szybko wyrównać i niestety niefortunnie piłka wpadła drugi raz do naszej bramki.
Kilka sezonów spędziłeś przy Al. Unii, za lat młodzieńczych byłeś też w Widzewie. Wiemy jednak, jak ta przygoda się skończyła. Dla ciebie każdy pojedynek z ekipą z Al. Piłsudskiego jest czymś wyjątkowym i dodatkowo cię mobilizuje?
– Nie patrzę z jakim przeciwnikiem przyjdzie mi się zmierzyć. Zależy mi na jak najlepszej grze i wygranej drużyny.
Wracając do Widzewa, w takich meczach mam do udowodnienia swoją wartość, której ktoś kiedyś nie docenił.
Wybieracie się teraz do Łowicza. Pelikan po słabym początku odniósł dwa zwycięstwa. Spodziewacie się trudnej przeprawy?
– Odkąd pamiętam, Łowicz jest ciężkim terenem dla każdego i wiemy, że nie będzie to spotkanie należało do najprostszych. My znamy swoją wartość i chcemy wrócić z trzema punktami do Aleksandrowa.