Trzy bramki, szóste z rzędu „zero z tyłu” oraz „bramka- widmo” z dziurą w siatce w roli głównej – tak można podsumować w kilku słowach sobotni mecz Sokoła Aleksandrów z rocznika 2005. Podopieczni trenera Kamila Kmiecia powrócili na zwycięską ścieżkę i pokonali na własnym boisku Borutę Zgierz 3:0.
Od początku meczu zarysowała się wyraźna przewaga gospodarzy, którzy zaczęli mozolnie rozgrywać akcję wobec zmasowanej obrony przyjezdnych ustawionej na swojej połowie boiska. Na strzał z dystansu zdecydował się Igor Wieczorek. Bramkarz na raty złapał jednak piłkę. Następnie w kierunku bramki uderzał Wiktor Leszczyński, ale w dużej odległości od słupka. Na strzał sprzed pola karnego zdecydował się również Jakub Bartok, a tym razem piłka w nieznacznej odległości minęła bramkę. Wreszcie zawodnicy Sokoła wyszli na prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Wiktor Leszczyński, a piłkę głową strącił Szymon Włodarczyk i tuż przy słupku wpadła ona do siatki. Przyjezdni próbowali odpowiedzieć, ale nie wiele z tego wynikało. Najgroźniej było po rzucie wolnym, który bez problemu padł łupem Damiana Urbanowicza. Następnie znów centrymetry od gola dzieliły graczy Sokoła, kiedy to dwukrotnie rzut wolny ze znacznej odległości wykonywał Bartok. Przy obu tych próbach piłka o włos minęła poprzeczkę. Po błędzie obrony Boruty, Bartok powinien znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem ze Zgierza, jednak został w brutalny sposób „wycięty” przez jednego z graczy gości. Nie jeden arbiter mógłby pokusić się w tej sytuacji o czerwoną kartkę. Na szczęście zawodnik Sokoła wyszedł z tej sytuacji bez szwanku, zaś faulujący został ukarany tylko karą dwuminutową . Dobrą akcją w środku pola popisał się także Bartłomiej Piermanicki, po czym zdecydował się na strzał z dystansu. Golkiper z trudem obronił uderzenie, jednak zabrakło skutecznej dobitki.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Nadal stroną dominującą był Sokół. Bramka Boruty zdawała się być jednak coraz bardziej zaczarowana. Najpierw dobrą akcją po prawej stronie boiska popisał się Maksymilian Lubiszewski i dośrodkował w pole karne. Tam do piłki doszedł Damian Kręcikowski, lecz piłka nieznacznie minęła słupek. Następnie ten sam zawodnik świetnie zachował się tyłem do bramki i odegrał przed pole karne do Igora Nowackiego. Gracz Sokoła oddał płaskie uderzenie z lewej nogi, lecz golkiper Boruty wyciągnął się jak struna i odbił to uderzenie na rzut rożny. Nie był to koniec oblężenia bramki zgierzan. Świetnym zagraniem na wolne pole popisał się Wieczorek, zaś w pole karne wpadł Mateusz Studniarek. Gracz Sokoła pewnym strzałem umieścił, jakby się mogło wydawać, piłkę w siatce i rozpoczął celebrowanie trafienia z kolegami z zespołu, a arbiter zaczął odnotowywać trafienie. Futbolówka jednak, wyleciała z bramki a gracze ze Zgierza wykorzystali ten fakt i ustawili piłkę do wznowienia z piątego metra. Zdezorientowało to wszystkich, z arbitrem na czele, który uznał, że bramki nie było i pozwolił grać dalej. Jak się okazało po meczu, siatka faktycznie nie była dokładnie przypięta, a arbiter (który miał do pomocy dwójkę asystentów), popełnił rażący błąd, który mógł wiele kosztować. Następnie w zamieszaniu w polu karnym, bramkarza Boruty uratowała poprzeczka i nie udało się skutecznie zakończyć akcji. Mogło się to zemścić, gdyż zgierzanie najpierw sugerowali sędziemu rzut karny za zagranie ręką, lecz arbiter był blisko i na szczęście nie uległ presji krzyków ze strony obozu przyjezdnych. Chwilę później groźne prostopadłe podanie przeciął stojący między słupkami Kamil Sobczak. Ten słabszy moment w wykonaniu gospodarzy mógł się zemścić, bo wreszcie Boruta stworzył jedyną dogodną sytuację w meczu, lecz gracz ze Zgierza przestrzelił z „główki”. Następnie aleksandrowianie powrócili na właściwe tory i zaczęli ponownie dominować. Efektem tego było drugie trafienie. W polu karnym Boruty powstało zamieszanie i znów wydawało się, że bramka jest zaczarowana. Ostatecznie najwięcej zimnej krwi zachował Damian Kręcikowski i umieścił piłkę w siatce. Gracze Sokoła ponownie próbowali także z dystansu, a bramkarz ze Zgierza, choć niepewnie to wychodził z tego obronną ręką. Kropką nad „i” było świetne zagranie Jakuba Damazera, który znalazł w polu karnym Jakub Bartoka, a ten ze spokojem ustalił wynik meczu na 3:0.
Podopieczni trenera Kamila Kmiecia tym samym umocnili się na pozycji lidera ligi C2 Trampkarz gr.2, zmazując tym samym plamę, po festiwalu nieskuteczności w poprzedni weekend. Gracze Sokoła kontynuują serię sześciu kolejnych meczów bez straconego gola i z 23 trafieniami oraz 16 punktami po 6 meczach przewodzą ligowej stawce.
Sokół Aleksandrów Łódzki – Boruta Zgierz 3:0 (1:0)
Bramki dla Sokoła: Szymon Włodarczyk, Damian Kręcikowski, Jakub Bartok
*arbiter nie uznał prawidłowo zdobytej bramki przez Mateusza Studniarka
Skład Sokoła: Urbanowicz- Dybała, Włodarczyk, Studniarek, M. Lubiszewski, Witczak, Wieczorek, Damazer, Piermanicki, Leszczyński, Bartok
Grali także: Sobczak, Kabaciński, D. Lubiszewski, Stasiak, Kręcikowski, Augustyniak, Nowacki