Prawie dwa lata czekał na ligową bramkę Mikołaj Zwoliński. Jego trafienie w sobotnim spotkaniu okazało się bezcenne, a Sokół pokonał Ruch Wysokie Mazowieckie 1:0.
Redakcja: Kolejne trzy punkty, ale Ruch był chyba jednym z trudniejszych rywali w tej rundzie, zgodzisz się z tym?
Mikołaj Zwoliński: Na pewno cieszymy się z kolejnych trzech punktów , aczkolwiek powiem szczerze, każdy jest tego świadom, że piłkarsko zagraliśmy średnie spotkanie . Z drugiej strony lepiej zawsze zagrać słabszy mecz i wygrać, niż prowadzić grę, stwarzać sytuacje i dostać bramkę w ostatniej minucie meczu . Po takich spotkaniu dopisujemy trzy punkty i zapominamy w jakim stylu to zrobiliśmy.
Przed spotkaniem dużo mówiło się o Kamilu Zalewskim, faktycznie przysporzył wam trochę problemów? Ciężko grało się przeciwko niemu?
– Był to bardzo waleczny i wybiegany zawodnik, biegał dużo i starał się nam znacznie przeszkadzać w rozegraniu piłki. My byliśmy jednak skoncentrowani i nie dawaliśmy mu zbyt wiele swobody.
Kolejny gol ze stałego fragmentu gry. Można powiedzieć , ze to wasza tajna broń. Jak nie idzie z akcji to w taki sposób. Trener przykłada duża wagę do tego aspektu?
– Można powiedzieć, że po raz kolejny wychodzi wyćwiczony stały fragment. Poświęcamy temu dużo uwagi, wiec cieszy to ze treningi przynoszą efekty.
Co myślałeś jak oddawałeś strzał? Bramka palce lizać. Na treningach ile takich prób wychodzi?
– W sytuacji kiedy piłka do mnie leciała od razu wiedziałem, że muszę uderzyć wewnętrzna częścią stopy, ponieważ piłka skakała. Jeżeli chodzi jak często wychodzi takie uderzenie na treningach, to zależy czy trenujemy na bocznym czy głównym boisku. Bramka na pewno bardzo mnie cieszy, tym bardziej, że od kiedy gram w obronie nie mam często sytuacji do strzelenia goli. Fajnie było przypomnieć sobie tą radość, satysfakcję i gratulacje kolegów. Bramkę dodatkowo chciałem zadedykować mojej narzeczonej.
Przed wami wyjazd na Białystok , czujecie się w tej rundzie mocni? Cztery zwycięstwa dwa remisy i porażka , bilans całkiem niezły, a przy odrobinie szczęścia mogło być więcej punktów.
– Zdecydowanie czujemy się mocni, mimo dzisiejszego słabszego spotkania, pod względem piłkarskim w każdym z rozegranych spotkań na pewno nie czuliśmy się słabsi. Uważam, ze powinniśmy mieć w tej rundzie minimum o dwa-cztery punkty więcej. Teraz jedziemy do Białegostoku po kolejne trzy punkty. Nie jesteśmy zespołem, który w jakimkolwiek spotkaniu gra na remis.