Za sprawą absencji Mateusza Stępnia, w sobotnim spotkaniu na lewej obronie pojawił się Damian Bierżyński. Zawodnik Sokoła rozegrał całe spotkanie.
Redakcja: Jak skomentujesz wasze spotkanie z Ursusem?
Damian Bierżyński: Przede wszystkim jesteśmy niepocieszeni z racji utraty kolejnych dwóch punktów. Ponownie byliśmy lepszą drużyną, a nie inkasujemy trzech punktów. Mieliśmy więcej sytuacji b ramkowych, ale niestety zabrakło nam skuteczności pod bramką przeciwnika. Niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak było tym razem, zostaliśmy skarceni za to przez rywali w doliczonym czasie gry.
Jak twoim zdaniem można było uniknąć tej bramki. Twoim zdaniem, ktoś szczególnie zawinił?
– Z mojej perspektywy ciężko mi to ocenić, czyj to był dokładnie błąd. Musiałbym to zobaczyć na nagraniu video, ale myślę że na odprawie pomeczowej trener omówi tą sytuację. Nie może być tak, że tracimy bramkę w końcówce meczu, kiedy mamy spotkanie pod kontrolą.
Dla ciebie było to pierwsze wiosenne spotkanie na lewej obronie. Za trenera Michała Bistuły też ci się to zdarzało. Czujesz się dobrze na tej pozycji?
– Za trenera Michała Bistuły grałem rundę na prawej obronie. Tylko w jednym spotkaniu w swojej przygodzie z piłką grałem na lewej obronie, ale myślę, że jakoś dałem radę w meczu z Ursusem.
Tylko w tej rundzie grałeś już na trzech pozycjach. Stoper to jednak twoje ulubione miejsce na boisku?
– Zdecydowanie czuję się najlepiej na pozycji środkowego obrońcy, gdzie zagrałem większość spotkań w seniorskiej piłce.
Trzy spotkania w osiem dni. Dało się odczuć już zmęczenie w tym sobotnim meczu?
– Obawialiśmy się trochę, że fizycznie możemy mieć problemy, ale wydaje mi się że daliśmy radę.
Przed wami teraz wyjazd na Wołomin. Tydzień przerwy, nabranie świeżości. Tego wam teraz potrzeba?
– Dokładnie tak, nabranie świeżości przez ten tydzień jest potrzebne przed spotkaniem z Wołominem. To z pewnością przełoży się na naszą grę.